30.11.11

:)









































Aż mi się łza w oku zakręciła - moi rodzice kiedyś jeździli zaporożcem.

28.11.11

jesienne porządki































Czasem jeździmy na nasz koniec świata. Gdzie czas płynie wolniej i ludzie są szczęśliwsi.Tym razem motywem przewodnim były jesienne porządki w ogrodzie.

Zebra po prostu














































S. zrobił mi zebrę. Szablon zamieszczony jest tutaj
Ucieszyła mnie ogromnie i już kilka razy zbierałam się, żeby ją pokazać światu, ale COŚ mnie powstrzymywało. Teraz wygrałam:)




niedzielny spacer




































Dzisiaj zadzwoniła mama i kazała nam iść na spacer. Grzecznie założyliśmy buty i poszli w nieznane.

12.11.11

innym okiem





A to nasza wycieczka widziana innym okiem obiektywu

10.11.11

Jesienny trekking

 Podobno na Śnieżce są średnio dwa bezwietrzne dni w roku - oto jeden z nich:) Spontaniczne wyjazdy są zawsze najlepsze!




























2.11.11

Dwa widelce

Teraz może nieco wyjaśnień. Hmm, tytuł bloga zobowiązuje i skoro już znalazły się tam dwa widelce, należałoby ich obecność jakoś usprawiedliwić. Nie stanowią one bynajmniej herbu rodzinnego, nie oznaczają też żadnych specyficznych nawyków sugerujących zamiłowanie do używania tych jakże praktycznych urządzeń w celach innych, niżby się wszystkim mogło zdawać. Nie znamy też żadnej zabawnej anegdoty z widelcem, a tym bardziej z dwoma  w roli głównej; żadne z nas nie próbuje leczyć się  w ten sposób z aichmofobii, tudzież z jakiejś innej dolegliwości. Jaka więc była motywacja pomysłodawcy(ów) tego tytułu? Myślę, że najzwyczajniej w świecie chodzi o to, że my po prostu lubimy podróżować. I jeść. Również połykamy literaturę. Wychodzi z tego niezły kociołek w postaci literackich podróży kulinarnych.

Widelec I (albo nawet łyżka) 
Zupa musztardowa według Olgi Tokarczuk 

„Zupa musztardowa. Robi się ją szybko, nie jest pracochlonna, więc zdążyłam. Najpierw na patelni rozgrzewa się trochę masła i dodaje mąkę, jakbysmy mieli właśnie ochotę zrobić beszamel. Mąka pięknie wsysa w siebie roztopione masło, potem syci się nim, puchnie z zadowolenia, wtedy zalewamy ją mlekiem i wodą, pół na pół. Kończą się, niestety, harce mąki z masłem, powoli powstaje zupa, trzeba teraz jasny, niewinny jeszcze płyn posolić, popieprzyć oraz dodać kminek, zagotować i wyłączyć ogień. I dopiero teraz dodać musztardę  w trzech postaciach: ziarnistej, francuskiej musztardy z Dijon, kremowej, gładkiej sarepskiej czy kremskiej, oraz proszku musztardowego. Ważne jest, żeby Musztarda się nie zagotowała, ponieważ wtedy zupa straci swój smak i będzie gorzka. Podaję tę zupę z grzankami i wiem, jak bardzo lubi ją Dyzio.”[1]

Widelec II
Krewetki z warzywami według Murakamiego

„Przebrał się w szorty, wyjął z lodówki puszkę piwa i, pijąc je na stojąco, nastawil w dużym garnku wodę. Gdy woda się gotowała, zerwał strączki fasoli sojowej z łodyg, położył na desce i natarł dokładnie solą. Potem wrzucił je do wrzątku.
 (...)    
Tengo drobno posiekał nożem duży kawałek imbiru. Potem pokroił odpowiednio łodygę selera i pieczarki. Posiekał tez drobno kolendrę. Obrał krewetki i umył nad zlewem. Rozłożył papierowy ręcznik i umieścił je na nim jak żołnierzy, w równych szeregach. Kiedy fasolka się dogotowała, odlał ją na sitko i zostawił, by wystygła. Potem postawił na gazie dużą patelnię, wlał trochę oleju z białego sezamu i dokładnie rozprowadził. Powoli podsmażył na ogniu posiekany imbir.
(...)
Tengo dodał do posiekanego imbiru pokrojony seler i pieczarki. Podkręcił gaz i potrząsając patelnią, starannie mieszał jej zawartość bambusową łyżką. Lekko posolił i popieprzył. Kiedy warzywa zaczeły dochodzić, dodał krewetki. Jeszcze raz posolił i popieprzył, wlał małą szklaneczkę sake. Pokropił sosem sojowym, na koniec dodał kolendrę.
(...)
Kiedy krewetki z jarzynami były gotowe, przełożył potrawę na duży talerz. Wyjął z lodówki nową puszkę piwa, usiadł przy kuchennym stole i jadł parujące jedzenie zatopiony w myślach.”[2]

Wniosek nasuwa się jeden – bez piwa do tego lepiej nie podchodzić;) 
Życzymy smacznego!


[1] Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009, s. 286.
[2] Haruki Murakami, 1Q84, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2011, t. II, s. 79-80.

1.11.11

Wszystkich Świętych i tych, którym do świętości jeszcze trochę brakuje



W Dniu Edukacji Narodowej składaliśmy życzenia nauczycielom, podczas Barbórki będziemy życzyć wszelkiej pomyślności górnikom - idąc tym tokiem wypadałoby się zastanowić, czego moglibyśmy życzyć świętym. Może po prostu świętego spokoju? Wszystkiego najlepszego!!!

























...

W niedzielny wieczór już oficjalnie staliśmy się małżeństwem z jednorocznym stażem. Nawet Woody się zamyślił i zebrało mu się na wspomnienia.

Tamara mówi



 W niedzielny poranek Tamara przemówiła:) i dołączyła do naszego świętowania.