30.5.12

dlaczego lubię wiosnę














































Wizyty w jednym z osiedlowych warzywniaków napawają mnie energią i optymizmem. Najchętniej robiłabym zakupy codziennie i gotowała dla, co najmniej, 8 osób. Z różnych względów muszę sobie dozować te przyjemności. 
Pojawiły się też piwonie - na mojej liście rankingowej ulubionych kwiatów znajdują się w pierwszej piątce. 
I jeszcze do tego wszystkiego Pan Listonosz przyniósł mi do samego domu książkę, którą ostatnio zamówiłam.
Wszystko sprzysięgło się, żeby mi uzmysłowić, że ten dzień może nie będzie taki straszny jak rano myślałam.

na zachętę










































Zdjęcia S. już zostały odebrane, a on dalej się ociąga i nie chce ich pokazać. Kawałek starego-nowego Drezna.
Wczorajsza zasłyszana rozmowa (cytuję sms-a S.) "Mama mówi do dziecka w wózku: Jeszcze jedna niesubordynacja i wracamy do domu!"

27.5.12

J. :)




























Wczoraj była u nas J. I chociaż się zagapiłam i nie zrobiłam żadnego zdjęcia pochłonięta obecnością J., wygrzebałam jakieś z poprzedniej wizyty. Te powyżej świetnie oddają mój słoneczny, ba nawet świetlany nastrój po. Dawno nie miałam ani czasu, ani okazji po prostu z kimś pobyć i porozmawiać. Dziękuję:)
A jedzenie ze zdjęcia to popis S. Krewetki w sosie curry z ryżem i warzywami. Bossssssskie!

25.5.12

uczestnicy wycieczki












































W nawiązaniu do bardzo dobrej wakacyjnej książki jeszcze nasza wyjazdowa drużyna. K. i Ł. (organizatorzy przedsięwzięcia), panorama jedzącących uczestników, S. ze swoim trzecim okiem i ja w rajtuzach.

wycieczka



































W ostatni weekend byliśmy w Dreźnie i okolicach. W ramach rodzinnej wyprawy i z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka pojechaliśmy tam, gdzie nas jeszcze nie było. Co mówi S.? Że tam nie ma śmieci i psich kup i panuje jakiś uzasadniony porządek. Co myślę ja? Że dobrze byłoby mieszkać nad rzeką.
Wciąż czekamy na zdjęcia S., które robione tradycyjną metodą leżakują gdzieś w zakładzie fotograficznym. Było bajkowo i sielankowo i jakoś tak onirycznie.

22.5.12

miasto kontrastów

 



























Szłam ostatnio ulicą Powstańców Śląskich. Zatrzymałam się. Zrobiłam zwrot w lewo i zdjęcie. Potem zwrot w prawo i czynność powtórzyłam. A powyżej efekt moich działań. Dwa światy, obok siebie, zupełnie różne. Bez zbędnych interpretacji i filozofii - Wrocław jest miastem ogromnych kontrastów wszelakich.

1.5.12

pierwszo-majowe z dedykacją




























Dzisiaj pierwsza majówka w tym roku. Wybraliśmy się w odwiedziny do pewnego dolnośląskiego miasteczka-uzdrowiska, pełnego słońca i uroku - przynajmniej dzisiaj. Zdjęcie z dedykacją dla O. Prawie prowokacja.