6.11.14

Cztery i trzy lata




















Cztery lata my, trzy lata blog - niezły wynik. A dopiero się rozgrzewamy. 
Żeby uczcić te wyjątkowe okazje pojechaliśmy na spacer. Widok z Elfiej Skały.

12.6.14

wędrujemy

 



























Zdjęcia z weekendowego ładowania akumulatorów. Ostatni czas, a właściwie jego brak mocno daje nam w kość. Ale widać światełko w tunelu, przybrało ono postać weekendu, a potem będzie jasność ogromna czyli wakacje:)

29.5.14

miejsca



























Jeździmy, szukamy swojego miejsca na ziemi.  
Nasze blokowisko czasem mocno daje popalić. Nie zostaniemy tu na długo.
Jest plan. 
Dopracowujemy szczegóły.

11.5.14

Niedzielna niedziela

 Niedzielna niedziela jest potrzebna. Po to, aby leniwie wypić kawę i spędzić chwilę czasu razem. Po to, aby się spotkać, pogadać, odetchnąć, poleżeć na trawie, pobawić się z psem. Odpędzić złe demony i nabrać sił na cały nadchodzący tydzień. Udało się, jest radość i siła boskiej matrycy powraca!

















27.4.14

dom

 
























Ze wszystkim łączy się jakaś historia. Cebulki kwiatów, które stoją na parapecie, dostałam od Babci.
Kubek - odziedziczony, jest ze mną od czasów liceum i przeprowadzał się wielokrotnie. Wcześniej pił z niego mój Dziadek. I to nie od czasu do czasu. Zawsze. Jak przychodziłam kubek stał na stole, a w nim była herbata. Czarna, mocna z fusami. Obrus dostała Mama od Cioci, która własnoręcznie go wyhaftowała. Leży na stole, który wręcz desperacko obrusa potrzebuje. Albo czegokolwiek, żeby go trochę zakryć. Sam stół też wiele przeszedł. Towarzyszył Rodzicom, potem stał u A., teraz stoi u nas.
I Bobek:) Wydoroślał. Trochę się uspokoił. Dalej boi się burzy.

małe przyjemności



























Nasze sobotnie śniadanie z hummusem w roli głównej i pastą z awokado.

26.4.14

wycieczka poniedziałkowa































W świąteczny czas wybraliśmy się na wycieczkę.
Pojechaliśmy na Wzgórza Strzelińskie. Jeśli ktoś miałby ochotę można zajrzeć na mapę tutaj.
Na szlaku nie spotkaliśmy nikogo. Byliśmy my, Bobek i wiosna w pełnym rozkwicie. Było cicho, spokojnie i pięknie. Zastanawialiśmy się przez chwilę, co robi reszta okolicznych mieszkańców mając wolny dzień. Cóż na pewno nie wychodzą na długie i dalekie spacery.

18.4.14

na wiosnę







































A motto gazetowe, przydatne. Bywam ostatnio w czytelniach różnych, szczególnie lubię tę z prasą świeżą. Kartkuję i patrzę co się dzieje w różnych światach obok.

U nas wiosenne porządki w szafie, na balkonie, gdzie się da. Zasad jest kilka, najważniejsza im mniej, tym lepiej. Łatwiej się wtedy oddycha.

Ułamało mi się drzewko szczęścia przy podlewaniu. Włożyłam do wody, zakorzeniło się. Teraz jest już zasadzone w doniczce i obiecane Sis. Pomieszka u nas dopóki nie wróci.

11.4.14

:P

























Dla tych, co daleko - Bobek wystawia do Was język.
Zdjęcie jeszcze z naszego wyjazdu.

2.3.14

prawie zima

























Udało nam się wyjechać na kilka dni z Wrocławia. Trafiliśmy na mały koniec świata do pięknie położonej dolnośląskiej wsi. Sielanka i bomba tlenowa, która wieczorami zwalała nas wszystkich z nóg.
Niby jest zima, ale wiosenna zupełnie. I moje ulubione słoneczne zdjęcie:)