18.12.12

bajgle































Zrobiłam bajgle. Własnoręcznie. Sama:) I udały się świetnie. Może forma pozostawia jakieś życzenia, ale smak bez zarzutu. Przepis stąd. A dlaczego bajgle? (Które wcale nie są tylko i wyłącznie tradycyjnie polskim krakowskim przysmakiem.) Z racji zainteresowań własnych i słabości do pieczenia najróżniejszych rzeczy. Kopaliński pisze, że bajgiel to żydowski obwarzanek i wie co robi. A nie wiem czy wiecie - wieść gminna niesie, że sam bajgiel doczeka się poważnego naukowego opracowania. Pewien szanowany profesor z Izraela już od jakiegoś czasu zbiera wszystkie informacje na ich temat:)
U nas bajgle pojawiły się w niedzielny poranek. Niestety nie doczekały wieczora. Zostały zjedzone na sucho i z łososiem i białym serem i wszystko było pyszne.
A przy okazji już od jakiejś chwili piekę sama chleb na zakwasie. Nic trudnego tylko trzeba się zorganizować odpowiednio i posiąść zakwas. Albo sprezentowany (dziękuje jeszcze raz Pani Mamie A.) albo zrobić samemu. Chleb wychodzi niesamowity i żaden inny się do niego nie umywa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz