30.6.12

na ścianach w tel Awiwie







rowerowo






























Izrael wydaje się być przyjazny rowerzystom. Są ścieżki rowerowe, wypożyczalnie i sporo osób korzysta z tego środka lokomocji. Tylko gorąco jest niemiłosiernie, przynajmniej teraz, więc na dłuższą metę - wakacje na rowerze w Izraelu odpadają.

jeszcze Jerozolima


 




























Kilka zdjęć z Jerozolimy - miasto o wielu twarzach. Warto nie dać się zwieść i odkryć ich jak najwięcej.

29.6.12

szabat szalom






































W piątkowe popołudnie Jerozolima powoli pustoszeje. Staje komunikacja miejska - do jutrzejszego zachodu słońca, ani tramwaje ani autobusy, ani pociągi nie będą kursować. Stragany z chałami dzisiaj cieszyły się ogromnym powodzeniem i miałam wrażenie, że jest ich zdecydowanie więcej niż wczoraj. Ludzie idący spiesznym krokiem z garnkami w torbach. Żeby od dzisiejszego zachodu słońca przez jakiś czas nie zajmować się codziennymi sprawami.

zdjęcia





































Dzisiaj znów zdobywam Jerozolimę. Przeglądałam dotychczasowe zdjęcia, zdziwiła mnie różnica charakteru - obrazów, zdjęć, emocji w nich zawartych. Zapowiada się intensywny dzień i gorący.
Idę zanurzyć się w inny świat. Towarzyszą mi słowa Jolanty Brach-Czainy, powtarzane przez mnie nie raz, nie tylko sobie:
"Stan otwarcia oznacza dopuszczenie wszelkich możliwości. Nic nie wiadomo, co się może zdarzyć, ale nie obawiamy się temu sprostać. Otwarcie jest czysta potencjalnością. Przejawem zgody na różnorodność świata." 

28.6.12

targ w Jerozolimie































Dotarłam do Jerozolimy. Okazało się, że zarezerwowałam sobie nocleg w muzułmańskiej dzielnicy. Otwieram się na nowe doświadczenia.
Wczoraj byłam na targu. Ogrom wszelkiego dobra: przypraw, owoców, słodyczy, ryb. I zupełnie inni sprzedawcy niż w Polsce. Rozkrzyczani, uśmiechnięci, zagadujący co stragan. 
Spontaniczny zespół umilający zakupy, mnóstwo ludzi, głosów i zapachów.
Miasto jeszcze nieoswojone i obce. Ale mam jeszcze chwilę:)

26.6.12

dla...






































Dla Tych, którzy z daleka mnie wspierają. Pomagają znieść smutki:) Dziękuję!




25.6.12

historia zaklęta w kamieniach
































Dzisiaj byłam w miejscu, gdzie historia milcząco krzyczy, a kamienie pamiętają odległą przeszłość. Jestem pod sporym wrażeniem wycieczki i tego, co za sobą przyniosła.
Miasto, które było pomysłem i marzeniem króla Judei Heroda Wielkiego. Marzeniem, które przybrało niesamowitą fizyczną postać. Skoro szczątki tego miasta robią tak ogromne wrażenie, to aż niewyobrażalne jak wyglądało kiedyś.
Poznałam też dzisiaj człowieka, który w rok nauczył się polskiego z internetu. Prawidłowo odmienia przez przypadki! I jeszcze podziękował, za możliwość rozmowy w tym języku. Niesamowite! 

24.6.12

Trochę mniej męski

























Chyba połknąłem ogrodniczego bakcyla! Oto efekt doniczkowego szału zakupów, a obawiam się, że to dopiero początek;)

świat kobiecy






































Tutaj dotarłam - nad brzeg morza. Po podróży, która trwała 26 godzin i w większości szła jak z płatka. Zabłądziłam już niemal u celu. Ale nie zniechęciłam się tylko dalej drążyłam i w końcu się udało. Dzięki temu wzięłam prysznic, zmieniłam ubrania i zaraz idę na spacer zamiast położyć się spać. Zanim zacznie się prawdziwa warsztatowa praca. A dla niewtajemniczonych jestem w Izraelu. Trochę sama. 
 [wpisy nadchodzące to część układu mojego i S. codziennie chociaż jedno zdjęcie z dnia]

23.6.12

Męski świat























Z cyklu: "sobotnie podróże sentymentalne" - obiadokolacja słomianego wdowca jako dowód na to, że żyję i mam się dobrze:) HASŁO HASŁO!!!
















19.6.12

Przyjemności























Nierówna walka z pokusami, z której wyszedłem pokonany sprawiła, że chyba nieco zmodyfikuję swoje postanowienia dotyczące odżywiania się.  W końcu nie samym chlebem człowiek żyje, a drobne przyjemności są potrzebne dla utrzymania psychicznej równowagi. Zresztą, tiramisu made by A. mało kto potrafiłby się oprzeć.

17.6.12

Euro spoko ...






























Nasze miasto, jak na prawdziwego gospodarza Euro 2012 przystało, zamieniło się w kolorową stolicę futbolu. Patriotyczno-piknikowa atmosfera udzieliła się niemal wszystkim, a przynajmniej tym obecnym wczoraj w centrum, z niecierpliwością wyczekującym meczu Czechy - Polska. Miało być pięknie i łatwo jak nigdy. Wystarczyło strzelić jedną bramkę więcej zespołowi, z którym nie przegraliśmy od 62 lat i awans do ćwierćfinału imprezy mieliśmy już w kieszeni. Tymczasem wielka feta przerodziła się w wielki lament - pożegnanie Wrocławia z Euro zbiegło się w czasie z ostatecznym przekreśleniem marzeń o dalszym udziale w turnieju naszej drużyny. Brzęk tłuczonego szkła i żałosne zawodzenie: "Polacy, nic się nie stttaaaooo!!! ..." słychać było do szóstej nad ranem dnia następnego. Gdy się obudziliśmy i wyjrzeliśmy przez okno, chorągiewek na samochodach i balkonach było jakby mniej...

3.6.12

sushi


Pierwszy raz w życiu miałam okazję robić sushi. Uważałam, żeby nie zgubić żadnego boga z ziarenka ryżu (dla laików: w każdym ziarenku mieszka ich 7 albo 8). Ale pewnie zgubiłam kilka setek. Więc jeśli świat wydaje się inny niż być powinien to przez chwilę można to zrzucić na karb zabitych przeze mnie ryżowych bogów. 
W końcu moje zimne ręce się do czegoś przydały i zanadto nie ogrzewały ani ryżu, ani ryby, ani niczego innego. Mistrzem ceremonii była J., która uczyła się u swojego mistrza w Ameryce Południowej. 
 I mój życiowy sukces - udało mi się w najeść pałeczkami!



































 

sobota u J.








Wczoraj większe spotkanie u J. A. uczyła nas decoupagu - niesamowite rzeczy można zrobić. I jak się okazało to wcale nie takie skomplikowane. 
Nie wiem dlaczego ptaki stały się motywem przewodnim. A rękodzieło odprężające. Pierwszy raz od dawna wyspałam się.